21-letni Wrocławianin, student jakże renomowanej politologii Uniwersytetu Wrocławskiego, przed monitorem w zaciszu domowym, a także na licznych krajowych eventach potrafił wykreować się na jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiego Enemy Territory! Adam “edain“ Franek, który drogę do sławy i reprezentacyjnego “fejmu” zaczynał w słynnej kuźni talentów - krwawej uAzni, a następnie występował w autorskim teamie blurred-vision aka tempus-moriendi czy ostatnio PolagZ. Zapraszam na wywiad, w którym Adaś utwierdzi Was w przekonaniu, że wylana przed chwilą wazelina, nie jest bezpodstawna!
Witaj drogi Adamie! Na wejściu nie obejdzie się oczywiście bez krótkiej relacji z Twojego ostatniego holenderskiego wojażu, a mówię tu naturalnie o grudniowym Crossfire Challange 5, gdzie po zaskakująco dobrej grze uplasowaliście się bardzo blisko podium. Czy mimo to pozycje 5-6 na największym europejskim ET-evencie stanowią dla Ciebie, nie wątpię, że ambitnego człowieka, a przy tym srebrnego medalisty ostatniego WorldCupa, wynik satysfakcjonujący?
Adam “edain” Franek: Witaj! Planem minimum jaki postawiliśmy sobie jadąc do Enschede było wyjście z grupy, co równocześnie wiązało się z osiągnięciem najlepszego wyniku w historii polskiej sceny na holenderskiej ziemi. Gdybyśmy osiągnęli cel i nic poza nim, to z pewnością nie byłoby aż takiego niedosytu jaki powstał na skutek późniejszych spotkań, gdzie nawiązaliśmy równorzędną walkę z każdym przeciwnikiem, włączając w to 2-letniego dominatora naszej sceny - Team Digntias/mamut.si oraz odsyłając z kwitkiem do domu vicious&evil. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, no i kiedyś już jedliśmy mamutów i mieliśmy ich na widelcu, nie skupiliśmy się do końca, przegrywając mapę o sekundy, a to zabolało jak drzazga w fiu**… palcu. Generalnie można powiedzieć, że wyjazd się udał, ale pozostanie pewien niedosyt, miejmy nadzieję, że w kwietniu na CC6 będzie tylko lepiej.
Czyli finalnie możemy mieć pewność, ze wystąpicie w kwietniowej edycji? Jak zatem wygląda sprawa supportu, znaleźliście już satysfakcjonującego Was sponsora czy będziecie grać po raz kolejny pod banderą PolagZ?
edain: Sprawa jest nieco skomplikowana, ponieważ teoretycznie PolagZ było jedynie zmotanym na szybko substytutem pewnej organizacji, która mówiąc grzecznie zrobiła nas w jajo. W chwili obecnej nie mamy żadnego supportu ani nawet horyzontów na takowy. W Enschede pojawimy się na bank, ale w jakim składzie to na razie wielka zagadka, bo mamy parę projektów i zobaczymy, który wypali. Do kwietnia kupa czasu, więc nie ma co się przedwcześnie napinać?

Po zdobyciu wicemistrzostwa świata w ostatnim crossfire’owym WorldCupie, zasianiu przedniej kary na większości polskich eventów przyszedł czas na Twój offline-debiut na arenie europejskiej. Czy po występie na CC5 nie czujesz, że wspiąłeś się praktycznie na szczyt kariery? Nie dopadł Cię syndrom wypalenia? Co motywuje Cię do dalszych treningów, dalszej gry poza właśnie zbliżającym się następnym CC6, czy mówiąc trywialnie nie znudziło Ci się ET?
edain: Zdecydowanie nie, wręcz przeciwnie, Holandia pokazała mi zupełnie inne oblicze tej gry, profesjonalnie zorganizowany event, idealne warunki sprzętowe, ekstra atmosfera i możliwość skarania największych potęg w Europie, a potem patrzenia im w twarz to coś pięknego. Oczywiście głównym czynnikiem motywującym jest możliwość wygrania następnego eventu i zainkasowanie porządnej ilości “sarki dla pana prezesa HYHYHY” (pozdro Estaloth). Z takich nieco bardziej osobistych wspomnień bardzo motywuje mnie moment poznania się z graczami Impact, gdzie wymienialiśmy uściski dłoni i dla nich byłem totalny newschoolerem (mimo 5 letniego stażu gry) po czym toxiccc witając się ze mną rzekł “więc to Ty jesteś ten co nas tak spownowal ostatnio na praccu?”, nie powiem ale po tym ego lekko mi wyj***ło.
Generalnie rzecz biorąc pod względem sukcesów Polaków mógł zaskoczyć tryumf dialera i jego epsilonu, czy też wyśmienita dyspozycja wiadra i Impact. Czy nie sądzisz, ze przejęliście w pewnym stopniu schedę po oldskulowych gwiazdach sceny jak kot czy buzka i teraz wy stanowicie tą najwyższą polska półkę?
edain: Taka rotacja na scenie to chyba naturalna kolej rzeczy, newschoolerzy stają się oldskulem, jakaś tam śmietanka sceny, kończy kariery, na ich miejsce przychodzą kolejne młode strzelby i tak ten cyrk się kręci. Ogólnie nie chciałbym czegokolwiek przejmować po ludziach pokroju kota, którzy liżą dupsko zagranicznej scenie, wypinając się dupą na rodzime podwórko (jakiekolwiek by ono nie było), więc pozostańmy przy opinii, że stanowimy jakąś tam markę na naszej scenie.
Jaka jest zatem Twoja wizja przyszłości, jak rysuje eis w Twoim mniemaniu obraz polskiej sceny? Co prawda na horyzoncie są wszelkiego rodzaju EuroCupy, NationsCupy, eventy pokroju CC i niemrawo rysująca się wizja turniejów na krajowym podwórku, ale czy mimo to nie zmierzamy na dno, jak zwykli mawiać scenowi złośliwcy?
edain: Biorąc pod uwagę fakt, że ET dla większości osób “umiera” od przeszło 3 lat to EC, NC, CC są tego idealnym zaprzeczeniem. Fakt, faktem, że jeżeli nie można mówić o ET jako profesjonalnej platformie e-sportowej, wiąże się to oczywiście z tym, że gra jest darmowa, przez co sponsorzy i poważniejsze organizacje wykładają na nią laskę, a szkoda bo w moim mniemaniu jest to najbardziej widowiskowa ze wszystkich gier online. Szkoda, że w perspektywie nie mamy żadnego DOBREGO lana w Polsce w tym roku, ale myślę, że jak zawsze ktoś wyjdzie z dobrą inicjatywą i sami sobie zorganizujemy lana, a kto na takim lanie był ten nie żałuje!

Na dniach zbliża się kolejna zabawa na wybory kapitana Team-Poland do NC, nie zmuszam Cię do przedwyborczej agitacji, ale kto Twoim zdaniem nadaje się najbardziej do prowadzenia “POLSKICH ORŁÓW” w drodze po upragnione drugie złoto?
edain: Patrząc obiektywnie to mamy 2 sensownych kandydatów n00na i Wróbla, obaj pochodzą z tej samej organizacji, więc teoretycznie nie ma żadnej różnicy, jednak osobiście zagłosowałem na n00na, gdyż sprawdził się on podczas ostatnich wyborów, w czasie rozgrywek wkładał w to serce i dobrał naprawdę sensowny lineup (czyt. wybrał mnie do repry). Pozostali kandydaci to raczej parodia komedii, może z małymi wyjątkami pokroju Esclawa i Boskiego, których propozycje też są ciekawe.
Pozostając przy temacie NC, kto wg Ciebie oprócz sztandarowych gwiazdorów naszej sceny, wybił sie w ostatnim czasie ponad przeciętność i zasługuje na grę w kadrze? Dałbyś szanse pokazania się na arenie międzynarodowej kogoś z długiej listy “młodych, gniewnych”?
edain: Moim osobistym, pierwszym kryterium doboru do repry jest pokazanie się na lanie, żebyśmy uniknęli przykrych przypadków typu gnida, już ta pierwsza bariera ogranicza dostęp wielu “talentom”. Niestety poza tym dochodzą pewne inne personalne problemy, które nie pozwalają moim “faworytom” dopukać się do drzwi repry, i tak np.: Rodia, który dla mnie ma naprawdę duży talent do tej gry, ogarnia na wysokim poziomie, wyrobił sobie opinie scenowego debila (mimo, że dobry i rozumny z niego chłopak) i teraz każdy kapitan, który go wybierze naraża się na flejm wszech czasów, następnie hunter, osoba, która wg mnie jest, poza Wieśkiem, najlepszym aimerem w tym kraju, niestety zamiast poważnej gry woli sobie “skleić jape”, a i tak najarany gra lepiej niż 99% sceny, czy też taki np. Cursed, który ma ogromny talent, ale brak mu doświadczenia w rywalizacji na tak wysokim poziomie, więc repra to stopień za wysoki dla niego, brakuje mu tego łącznika pomiędzy obecnym ograniem a reprezentacją. Druga strona medalu jest taka, że pewnie wiele osób na scenie strzela lepiej niż połowa repry, a dla ludzi ilość hsow to wyznacznik skilla, niestety w meczach reprezentacyjnych liczy się tylko ogarnięcie i myślenie, bo przecież musimy pogodzić grę sześciu naprawdę nieprzeciętnych indywidualności.
Popierając kandyturę “bica”, nie czujesz po troszce, że to poparcie bierze się z tego, że on po prostu do tej repry Cię powołuje? Liczysz na kolejne występy w kadrze i grę w pierwszym garniturze reprezentacji?
edain: Faktycznie rok temu to była moja jedyna nadzieja na repre, bo graliśmy wcześniej z n00nem w jednym klanie, gdzie dostrzegł, że moje darcie mordy podczas prowadzenie gry nosi pewne znamiona oddania dla drużyny, co też docenił powołując mnie. W tym roku sytuacja jest trochę inna, pokazałem się z bardzo dobrej strony w Holandii, gdzie niejednokrotnie prezentowałem formę przeciwko najlepszym klanom na scenie, więc myślę, że i u innych kapitanów miałbym szansę na lans orzełkiem na klacie. Ostatni czas dał mi duży “boost” w pewności w grze i myślę, że teraz wniósłbym dużo więcej do gry niż w poprzednim sezonie, dlatego pomysł z wstawieniem mnie do 1szego lineupu nie jest wcale taki głupi czy nierealny.
Często spotykam się z poglądem, że w ET powinno się grać do jakiegoś wieku. Nie czujesz, że dla studenta drugiego roku politologii zabawa w granie, bo niestety jeszcze nie profesjonalny sposób na zarabianie pieniędzy, to mówiąc krótko FAIL?
edain: Człowiek realizuje swoje pasje bez względu na wiek, a bezsprzecznie ET dalej mnie kręci i sprawia mi masę fanu, choć może już nie samo granie, a raczej przebywanie w kręgu pewnych osób (bez względu na to jak bardzo gejowsko to zabrzmiało). Do tego dochodzi też pewne przekonanie o tym, że wybijam się ponad scenową przeciętność i stanowię rozpoznawalną postać, co jest fajnym uczuciem i tez daje mi dużo satysfakcji, zawsze miło jest udzielić jakiegoś wywiadziku, podzielić się configiem czy pograć razem w teamie z kimś z dolnej półki, żeby poczuć się jak szejk w pałacu, kiedy wszyscy skaczą dookoła Ciebie.
Zejdźmy teraz bardziej na ziemię, jak wygląda zatem standardowy dzień dumnego reprezentanta wrocławskiego gamingu? Na co dzień twarde kucie z krótkimi przerwami na mixy z blurred-vision, a w weekendy panny, akademiki, kluby i płynąca potokiem rzeka alkoholu czy raczej codzienny standardowy nolajfing z pobudka o 10 rano i twardym klepaniem skilla do późnych godzin nocnych? Jak to wygląda u Ciebie?
edain: Rano przy****alamy po 3 kółka czasami rolexika, skaczemy z typami na szuflady albo na radyjka, wieczorem furamy i się kreci HYHYHY. Raczej ciężko powiedzieć, żeby miał u standaryzowane życie, bardzo często jest tak, ze komp stoi odłogiem przez parę dni, realizuje opcję akademicką, a potem dzień ostrego nolifu i 3on3 ze stałą ekipa, staram się trzymać w tym wszystkim zdrowy balans, chociaż ostatnimi czasami ET zżera mi coraz mniej czasu, co uważam za bardzo pozytywną rzecz, wiąże się to chyba z tym, że doszedłem w tej grze do pewnego poziomu, gdzie nie potrzebuje siedzieć na ffa po 4-5h żeby trzymać formę, wystarczy mi krótka rozgrzewka (nie chodzi o zakręcenie śmigła) przed jakimś ważnym offi, a i tak daje z siebie 110%. Każdy kto studiuje jakiś przedmiot z gatunku “bezrobociologii” typu socjologia czy też mój kierunek, wie że raczej nie chodzi o kucie w sensie naukowym, bo uczelniana atmosfera nie sprzyja temu, więc kujemy w inny sposób! Weekend to obowiązkowo jakiś dobry klub, lubię się dobrze “wydensowac na parkiecie i wyrwać jakieś szmule”, potem spanie do 14-15, szybkie 3on3 no i pewnie kolejny melanż, ale już koniec, bo wyjdzie na to, ze można łączyć gaming z życiem i niektórym się światopogląd złamie.
Czyli finalnie rzecz biorąc, satysfakcjonuje Cię obecny stan rzeczy? Nie masz zamiaru bawić się w jakiś totalnie poważny gaming albo rzucać się ze skrajności w skrajność całkowicie rezygnując z e-życia?
edain: Perspektywa tego, żeby karnąć się do San Jose na jakieś ESWC jest naprawdę fajna i kręci mnie taka możliwość, niestety na scenie ET nie ma opcji takiej jak “naprawdę poważny gaming” z prostej przyczyny, nikt nam za granie w darmowa grę nie zapłaci ani grosza, jeżeli ET miałoby sponsoring pokroju CS’a, a ja byłbym swoim odpowiednikiem na arenie CS’a, to musiałbym się naprawdę poważnie zastanowić i myślę, że nawet skłoniłbym się ku opcji sprzedajnej dziwki - płacenia za granie, w końcu w życiu dążymy do maksymalizacji przyjemności i pożyteczności, a kasa za granie (robienie tego co lubimy) to właśnie to. Może RtCW2 da mi taką szansę, ale to na razie jedna wielka niewiadoma.

Adam Franek - generalnie nie spotkałem się z negatywną opinia o Tobie i nie jest to przejaw taniej wazeliny z mojej strony, a obiektywny osąd, że tak naprawdę rzadko zdarzały się sytuacje ze ktoś wyjeżdżał na Ciebie z pyskiem, albo jakiś naprany małolat próbował przy kozaczyć “sapaniem do edaina”. Jak to jest w rzeczywistości, czy naprawdę jesteś takim pokojowym, dyplomatycznym Adamem Frankiem, czy jednak potrafisz dać po pysku, albo porządnie przy karcić ripostą?
edain: Raczej ciężko mnie zdenerwować, a już na pewno nie z powodu gry komputerowej. Kiedyś może ciśnieniowałem się czytając jakieś głupawe komentarze na innych portalach, ale teraz po prostu to ignoruje, bo nędzne prowokacje nie są warte moich nerwów. Nie czynie raczej dużo zamieszania wokół mojej osoby, stąd też i mało flejmu pod moim adresem. Po części może to też wynika z profilu moich studiów, gdzie podstawowym zagadnieniem jest komunikacja między ludźmi. Jeżeli juz wystąpiłaby taka sytuacja na ulicy czy na jakimś lanie, że ktoś miałby problem do mnie to na pewno nie odszedłby niespełniony, chociaż i tak będę się trzymał wersji, że słowem można komuś doje**ć boleśniej niż pięścią.
Poruszyłeś kwestię polskich LANów, jakże bogatych w tego typu sytuacje. Mimo to, jak wspominasz turnieje, w których brałeś udział i choćby ostatni, niezwykle obfity w tego typu “ustawki” UGS?
edain: Osobiście nikt do mnie nie sapał, ale zawsze fajnie popatrzeć jak łby mają spinkę przez kwestie internetowe. Takie zdarzenia dodają imprezie kolorytu i swoistego smaku, niestety zawsze słyszę relacje z 2giej ręki, bo najczęściej siedzimy w pokojach i w przerwach między meczami delektujemy się używkami.
Jak z perspektywy baletu udało się Wam Crossfire Challange? Przypomnij nam co ciekawsze sytuacje, o ile je pamiętasz oczywiście?
edain: No właśnie to chyba jedyne rozczarowanie podczas turnieju w Holandii, przez bite 72h nikt nie mówił o nas “haxy”, “złodzieje samochodów”, “kraj 3ciego Świata” co online dzieje się 24/7. Wszystkie cwaniaki z Finlandii, Niemiec czy innych krajów okazały się chodzącymi ze spuszczonymi głowami nolifami, którzy na dźwięk słowa “kurwa” chowali się po kątach. Jak widać kabel niektórym dodaje odwagi. Najlepsze “przypały” to oczywiście tworzyliśmy sobie sami, między innymi jarając wiadomy temat z rury od odkurzacza przywiezionej od ufola z domu (słynny “panzerfaust”).
Puentując nasz wywiad, wydaj swoja opinie nad obecną scena, fala gownazerii która ostatnimi czasy zalała nasza scenę. No i odnieś się do słynnego już “ET umarło”!
edain: W sumie szkoda się wypowiadać na temat tych wszystkich wannabe high, którzy egzystują na scenie po 1-2 lata, a potem flejmują wszystkich dookoła, kondycja polskiej sceny jest fatalna i jest to naprawdę straszne bagno, ale cóż zawsze to własne śmieci. ET nie umarło, można dalej rywalizować na wysokim poziomie w Europie, cyklicznie odbywają się lany, rozgrywki repry i EuroCupa, więc nie jest tak źle. ET ma w sobie niesamowity magnes, który sprawia, ze grupka pasjonatów zawsze będzie się trzymała tej gry, no chyba, że RtCW2 okaże się wybitnym tytułem.
I na koniec Adamie, jak przystało w moich profesjonalnych wywiadach daję Ci szansę pomachania e-rączką dla wszystkich, którzy na to zasłużyli! Pozdrawiaj!
edain: Chciałbym pozdrowić wszystkich, z którymi miałem okazję grać przez te wszystkie lata, to Wy dajecie mi energię do siedzenia przy tej beznadziejnej grze, dzięki! Nie chcę nikogo wyróżniać, bo i tak niewyróżniona część by się obraziła!