“To może ja już pójdę. Co będę tu, tak sam, siedział?” - słynny, choć pewnie trochę niedokładny bo napisany z zawodnej pamięci, cytat Cezarego Cezarego z Psów. Gdybym miał własny teatrzyk i własne kukiełki o twarzach zarządu PGS (jeszcze ciekawiej byłoby w przypadku laleczek Voodoo) wetknąłbym te słowa w drewniane i nieruchome usta postaci, która z każdym miesiącem schodzi na dalszy plan. O kim mowa? Darkym.
Marcin Sieczkowski (nie lubię używać nazwisk bo esport = nicki, ale dodajmy nieco powagi niepoważnemu wpisowi) zdaje się być punktem poruszającym się po sinusoidzie. Kiedyś zwykły flamer - co znam jedynie z opowieści, przyznam szczerze - a w punkcie kulminacyjnym główny manager PGS. Tyle, że nie ukrywajmy: w tej roli radził sobie średnio. Kilka ciężkich decyzji, które choć nie były spowodowane nieporadnością (a może po części jednak były?) to odbiły się na całokształcie okresu rządów Ciemnego.
Pretensji do Darky’ego o pożegnanie się z dywizją CS’a mieć nie można. Za to można, i wręcz należy, mieć za styl tegoż. Idiotyczne sugestie jakoby była to świadoma decyzja PGS’u, a do tego późniejsza totalna kompromitacja z dywizją Call of Duty. Fakt, były to ciężkie dla drużyny czasy, ale można było z całego zamieszania wyjść z twarzą. Udało się, ale z oplutą, a Darky powoli spychany był w cień. Być może sytuacja Go przerosła, być może zrobił co mógł - tego nie wiemy, nie wiem ja, piszę jednak jak wygląda to na zewnątrz. Pretensje jak napisałem mieć można, bo Darky nie dość że był w tamtym czasie odpowiedzialny za charakter oficjalnych oświadczeń, to w dodatku wrócił do flejmowania. To ostatnie jako głównemu managerowi zdecydowanie nie pasowało, a na użycie fejka nie wpadł. Jego wina. Jego wina. Jego bardzo wielka wina…
Później nadeszła fuzją z Wildą i przejęcie organizacji przez Tomasza Lukasa. Ten z kolei siedzi w swojej kryjówce i na sposób pogański wydaje rozkazy nie biorąc udziału w bitwie. Słusznie. PGS wydaje mi się być skuteczniejszy, a w poszczególnych działaniach widać wizję i chęć budowania wizerunku poważnego podmiotu.
Tymczasem Marcin dostaje posadę rzecznika prasowego. Powtórzmy tu (dość luźno) jeden z komentarzy pod newsem na stronie PGSu: to upokorzenie. Trudno się z tym nie zgodzić. Choć Darky robi dobrą minę, to gra wyraźnie jest zła. Karta nie idzie, kuleczka cały czas wpada na inne numery, piłka nie chce wpaść do siatki - jednym słowem: dupa.
Nie znam Darky’ego osobiście. Zamieniłem z Nim kilka słów podczas nielicznych spotkań. Wydaje się być człowiekiem sympatycznym. Niestety nie poczułem, bijącej od niektórych osób już przy pierwszym spotkaniu, charyzmy. Czegoś, co sprawiłoby, że mógłby zostać skutecznym liderem dużej organizacji. To cecha charakteru z którą trzeba się urodzić, lub jej nauczyć (co jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe). Marcin musi jeszcze nad tym popracować. Niestety, nie sądzę żeby miał szansę jako rzecznik prasowy.
Smutno mi to pisać (jak pisałem to bardzo sympatyczna osoba), ale całą sytuacja wygląda tak: były lider organizacji, osoba długo z PGSem związana. Nie wiadomo co ma robić, ale trochę żal wy**bać. Może warto odejść z podniesioną głową? Nie? Why? For money?
Popularne: 23%